Tekst w oryginalnej formie z 1927 roku.
Wypędziła z mieszkania rodzinę urzędnika bankowego.
Co słyszał listonosz ? Co widziała pani I.S.
Jeden z domów przy ul. Bagateli od dawna cieszyÅ‚ siÄ™ opiniÄ… domu, w którym „straszy”. MiÄ™dzy lokatorami tego domu utarÅ‚o siÄ™ przekonanie, że niebezpieczne jest wychodzić późnym wieczorem na korytarz, a broÅ„ Boże zejść do piwnicy. W swoimi czasie jedna ze sÅ‚użących, która brawurowaÅ‚a i drwiÅ‚a sobie z „duchów”, znalazÅ‚szy siÄ™ raz w piwnicy o godz. pół do dwunastej w nocy, jak opowiadajÄ…, zostaÅ‚a przez „ducha” kilka razy spoliczkowana.
Ostatnio „duch” ten przeniósÅ‚ teren swojego dziaÅ‚ania z piwnicy na pierwsze piÄ™tro do mieszkania urzÄ™dnika jednego z banków warszawskich, p,R.
Zjawa gospodarowała w mieszkaniu nawet podczas nieobecności mieszkańców. Opowiadam o tem listonosz S. pewnego razu ów listonosz, przyniósł korespondencje do p. R. Usłyszał że w mieszkaniu ktoś chodzi, przesuwa meble, dzwoni szklankami, na dzwonek jednak jeden , drugi trzeci dziesiąty , drzwi się nie otwierały. W kilka dni później listonosz dowiedział się , że owego dnia w mieszkaniu nikogo nie było.
Ostatnio podczas „wizyty zjawy” ZdarzaÅ‚y siÄ™ niesamowite historje. Prócz przesuwania mebli wypijania wody, zjawa zapalaÅ‚a Å›wiecÄ™, siadaÅ‚a przy biurku i przewracaÅ‚a w papierach. W ubiegÅ‚ym tygodniu widmo zaczęło mÄ™czyć dziecko , czteroletniÄ… córeczkÄ™ paÅ„stwa R. W ciÄ…gu szeÅ›ciu dni dziecku ubyÅ‚o 2 i pół kg, wagi. WedÅ‚ug opowiadaÅ„ pp. R. Widmo miaÅ‚o wysysać krew dziecku, czego dowodzić miaÅ‚y znaki , które na ciele zrana byÅ‚y zaognione, wieczorem zaÅ› znikaÅ‚y.
P.R., który przed pary dniami z tego mieszkania wyprowadził się, zaprosił pewnego razu do siebie towarzystwo, składające się z dwóch lekarz, artystki I.S. I p. M.N., oraz p. Wotowskiego. Oto co nam mówi o tym seansie p. I. S. uczestniczka tego seansu.
- Mieszkanie, o którym mowa, i cały dom wywiera odpychające wrażenie. Za nic bym tam nie chciała mieszkać, a po nocy, spędzonej w tem mieszkaniu jestem jeszcze do dzisiaj pod wrażeniem sceny, jaka tam miała miejsce.
Siedzieliśmy tam do godziny 11 od godziny 3 po północy. Odnosiłam wrażenie, że z każdego kąta ktoś się na mnie patrzy. Uczestniczka seansu p. M. N. dostała wówczas ataku nerwicowego. Po uspokojeniu się , p. M. N. stwierdziła, że widziała zjawę. Według jej opowiadań w pewnym momencie uchyliły się drzwi i do pokoju wpłynęła bryła brunatnej masy. Miało to być zjawą mężczyzny. Zjawa zbliżyła się do p. M. N. i spojrzała na nią fosforującemi oczyma. Co dalej się stało, p. M. N. nie pamięta.
Zdarzenie to zmusiło do przerwania posiedzenia. Czemprędzej zabraliśmy się z tego domu. Odetchnęłam, gdy znaleźliśmy się na ulicy. Tyle p. I. S., Czy czasem te zjawy nie są objawem chorej wyobraźni mieszkańców ? Postaramy się to w najbliższych dniach wyświetlić.
0 Komentarze